Las, który pamięta. Ochrona Wielkopolskiego Parku Narodowego przed pożarami i ludzką nieostrożnością

Kiedy las płonie, płonie pamięć regionu. Jak uratować Wielkopolski Park Narodowy przed ogniem i nadmiarem turystów?

Zaledwie kilkanaście kilometrów od centrum Poznania rozciąga się zielone serce regionu – Wielkopolski Park Narodowy. To właśnie tu, między Lubońem, Puszczykowem i Mosiną, rozpościerają się sosnowe bory, jeziora polodowcowe i wzgórza morenowe, które od dziesięcioleci przyciągają mieszkańców spragnionych ciszy. Ale każdy słoneczny weekend to także czas niepokoju – bo gdy turyści ruszają na szlaki, strażacy spoglądają w niebo z obawą. Wystarczy iskra, niedopałek lub kawałek szkła, by zielony raj zamienił się w dymiące pogorzelisko.

Las między miastem a naturą

Trudno o miejsce bardziej symboliczne dla Wielkopolski. Park, utworzony w 1957 roku, to 75 kilometrów kwadratowych przyrodniczej mozaiki – od jezior Góreckiego i Kociołek po wzgórza morenowe, z których roztacza się widok na dolinę Warty. Wokół – tętniące życiem miasteczka: Mosina, Puszczykowo, Luboń.

W ciągu roku park odwiedza nawet pół miliona osób. Jedni przyjeżdżają na rower, inni z kijkami do nordic walking, a jeszcze inni – po prostu odpocząć od zgiełku miasta.
– To nasz codzienny azyl, miejsce, gdzie oddychamy pełną piersią – mówi pani Ewa, mieszkanka Puszczykowa. – Ale wystarczy jedno ognisko w złym miejscu, by cały spokój zamienił się w chaos.

Ogień – największy wróg parku

Wielkopolski Park Narodowy nie raz już walczył z ogniem. Tylko w ostatnich latach strażacy interweniowali tu kilkadziesiąt razy. Przyczyną większości pożarów jest człowiek – wyrzucony niedopałek, grill na leśnej polanie, butelka skupiająca promienie słońca.

– Tutejsze bory sosnowe są jak proch w czasie suszy – tłumaczy starszy strażak z OSP Mosina. – Drzewa mają cienką korę, a ściółka szybko wysycha. Gdy zapali się igliwie, płomienie rozchodzą się błyskawicznie.

Park wdraża więc kolejne środki ostrożności. Wieże obserwacyjne, kamery, a nawet drony patrolują przestrzeń w najgorętszych miesiącach. W newralgicznych miejscach zamontowano czujniki dymu, a wzdłuż dróg ustawiono tablice z ostrzeżeniami o zakazie wjazdu i palenia ognia.

Człowiek – ratunek czy zagrożenie?

To paradoks: człowiek, który szuka kontaktu z naturą, często ją nieświadomie niszczy. Samochody wjeżdżające w głąb lasu, zadeptane szlaki, hałas, śmieci – to codzienność, z którą muszą się mierzyć pracownicy parku.

Ale człowiek to także największy sprzymierzeniec natury. W Mosinie i Puszczykowie powstają inicjatywy edukacyjne: akcje „Sprzątamy WPN”, spacery z przyrodnikami, patrole obywatelskie. Szkoły włączają się w projekty „Leśny Strażnik” i „Nie pal w lesie – reaguj!”.

– Nie chcemy zamykać lasu, chcemy nauczyć ludzi, jak z niego korzystać – mówi Marta Rybak z dyrekcji WPN. – Turysta, który rozumie ekosystem, staje się jego strażnikiem, nie wrogiem.

Technologia w służbie lasu

Walka z ogniem i nieodpowiedzialną turystyką coraz częściej toczy się w przestrzeni cyfrowej. Park wykorzystuje nowoczesne systemy GIS, które monitorują poziom wilgotności ściółki i analizują dane meteorologiczne.
Strażacy korzystają z aplikacji do szybkiego zgłaszania dymu i lokalizacji pożaru. Na wieżach w Osowej Górze i Puszczykowie zainstalowano kamery 360°, które automatycznie alarmują dyspozytora, gdy wykryją dym.

Technologia idzie w parze z edukacją – w szkołach podstawowych organizowane są lekcje terenowe, podczas których dzieci uczą się, jak zachować się w lesie i jak zgłaszać pożary.

Turystyka odpowiedzialna – jak być gościem, a nie intruzem

Wielkopolski Park Narodowy to nie tylko ścieżki i drzewa – to także lekcja odpowiedzialności. Władze parku zachęcają do turystyki „slow”: pieszych wędrówek, rowerów, kajaków na Warcie.
Powstały nowe wiaty i miejsca odpoczynku, gdzie można legalnie usiąść i zjeść, nie niszcząc przyrody. Popularne punkty widokowe – jak wieża na Osowej Górze czy okolice Jeziora Góreckiego – mają dziś wyznaczone trasy, by ograniczyć erozję gleby.

Coraz więcej turystów korzysta z aplikacji pokazujących aktualne zagrożenie pożarowe oraz mapy szlaków. W ten sposób można zwiedzać park z głową – nie tylko podziwiać przyrodę, ale też ją chronić.

„Zabierz z lasu tylko wspomnienia, zostaw po sobie tylko ślady stóp” – to hasło, które dziś powinno stać się nie tylko sloganem, ale codzienną praktyką.

Las, który pamięta

Wielkopolski Park Narodowy to nie tylko przyroda – to historia regionu, świadectwo ostatniego zlodowacenia, ale też wspomnienia pokoleń, które przychodziły tu odpocząć. Każdy pożar, każde zniszczone drzewo to utrata cząstki tej pamięci.

Las przetrwa, jeśli go nie zawiedziemy. Bo choć przyroda potrafi się odrodzić, to nie wróci do życia w ciągu jednego ludzkiego pokolenia.
A my – mieszkańcy Lubonia, Mosiny, Puszczykowa i Poznania – mamy obowiązek, by to zielone serce Wielkopolski biło nadal.